Przebudowa dwóch grobów żołnierzy na cmentarzu w Dłutowie
Dzięki dofinansowaniu z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na wniosek złożony przez Gminę Dłutów w ramach programu rządowego pn. „Groby i cmentarze wojenne w kraju”, przebudowane dwa groby położone na Cmentarzu Parafialnym w Dłutowie, tj. Żołnierzy Polskich – Armii Łódź i poległych oraz pomordowanych w latach 1939-1945 mieszkańców Gminy Dłutów.
Wartość projektu: 146 000,00 zł, dofinansowanie: 100 687,00 zł
„Dofinansowano z budżetu państwa – ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego”
Mogiły upamiętniające żołnierzy i mieszkańców zostały nadszarpnięte przez ząb czasu. Gmina Dłutów pozyskała z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego środki na przebudowę grobów. Jednym z żołnierzy pochowanych na cmentarzu w Dłutowie był porucznik Kazimierz Żukowski, który wraz z innymi pilotami w dniu 4 września 1939 roku otrzymała zadanie bombardowania niemieckich kolumn zmotoryzowanych w rejonie Wielunia. Żaden z samolotów, startujących z lotniska w Kucinach koło Aleksandrowa Łódzkiego nie powrócił do bazy... A oto historia jednego z nich:
Samolot ppor. obs. Kazimierza Dzika zestrzelony w walce powietrznej wylądował w rejonie wsi Dłutówek (na terenie młodego lasu w odległości około 6 km od wsi Ślądkowice). Z płonącego samolotu przed lądowaniem wyskoczyło dwóch członków załogi. Ostrzeliwani przez Niemców uratowali się (kpr. strz. Aleksander Danielak i Konstanty Gołębiowski). 2 pozostałych członków załogi również uratowało się. Ppor. obs. Kazimierz Dzik - samodzielnie a ppor. pil. 2 Feliks Mazak przy pomocy chłopców Piotra Olkusza i Edwarda Szymaka oraz obserwatora – wydostali się z płonącego samolotu. Pilot w wyniku uderzenia znalazł się w pozycji „głową w dół”, ze złamaną ręką, z kośćmi udowymi wybitymi ze stawów, przypięty pasami do płonącego samolotu. Kiedy już żegnał się z życiem nadeszła niespodziewana pomoc w osobie chłopców, którzy w tym czasie pracowali na pobliskim polu. Piotrek Olkusz i Edward Szymak pobiegli za spadającym samolotem. Piotrek podczołgał się do kabiny i wydobytym z kieszeni nożem rozciął pasy. Nadbiegli inni ludzie, sprowadzono bryczkę, umieszczono na niej lotników i odwieziono do szpitala wojskowego w Pabianicach. Potem razem z cofającym się na wschód frontem dotarli do Wilna. Tam pilot – kiedy tylko stan jego zdrowia pozwalał na opuszczenie szpitala – został zabrany przez rodziców kolegi. Pod zmienionym nazwiskiem (Jan Żarnowski) i dzięki pomocy różnych osób, zmieniając adresy, zdołał uniknąć aresztowania i wywiezienia do obozu (dowódca załogi zginął w Katyniu). Peter Olkusz, bo tak później nazywał się człowiek, który uratował pilota – emigrował do Kanady. Edward Szymak nie przeżył wojny.